Patronka Kaplicy w Gnojnicy
Ty za nami przemów słowo, Maryjo!
Ociemniałym podaj rękę,niewytrwałym skracaj mękę,
Twe Królestwo weź w porękę, Maryjo!
Tak śpiewamy w pięknej, starej pieśni religijnej. 3 maja, święto narodowe i jednocześnie uroczystość Matki Bożej Królowej Polski - to doskonała okazja, by przypomnieć sobie, co znaczą te słowa. Owo "z dawna" oficjalnie zaczyna się od ślubów króla Jana Kazimierza, choć przecież Maryja zawsze była nam Hetmanką. Z Jej imieniem na ustach do boju w obronie Ojczyzny ruszało polskie rycerstwo i zwyciężało, a narodowym hymnem była najstarsza polska pieśń religijna, przywołująca imię Bogurodzicy.
Sam jednak tytuł Matki Bożej jako Królowej narodu polskiego sięga drugiej połowy XIV wieku: Grzegorz z Sambora nazywa Maryję Królową Polski i Polaków. Uzasadnienie tytułu "Królowej" pojawi się w XVII wieku po zwycięstwie odniesionym nad Szwedami, które przypisywano wstawiennictwu Maryi.
Historia rozkwitu kultu Maryi Królowej Polski wiąże się z okresem kontrreformacji. 5 lipca 1607 r. bł. Bartłomiejowi Salutiusowi, włoskiemu franciszkaninowi reformacie wsławionemu darem prorockiego ducha i objawieniami od Boga, podczas Mszy św. ukazała się Matka Boża. Dokładnie w czasie Memento za żywych zawołał:
O POLONIA QUANTOM HABES PATRONOS! (O Polsko! Jakże wielu masz Patronów!).
Ocknąwszy się, dokończył Mszę św., a zapytany przez współbraci z zakonu, co mówił i dlaczego, reformata, nie bardzo orientując się w geografii, zapytał, czy istnieje jakieś państwo, co się zwie Królestwem Polskim? Kiedy zakonnicy potwierdzili, że tak, wówczas bł. Bartłomiej Salutius odparł:
Zanotowano ten dzień i o zdarzeniu doniesiono papieżowi. Gdy wreszcie do Rzymu nadeszła nowina, że 5 lipca 1607 roku król Polski odniósł zwycięstwo nad rokoszanami pod Guzowem, zmuszając pokonanych do błagania o przebaczenie, jeszcze większą czcią otoczyli Bogarodzicę i gorętsze modlitwy zanosili za Polskę.
Niedługo po tym Matka Boża ukazała się innemu włoskiemu duchownemu. 14 sierpnia 1608 r. mieszkający w Neapolu włoski misjonarz, 71-letni ojciec Juliusz Mancinelli z zakonu jezuitów, miał objawienie Matki Bożej. Maryja poleciła mu, aby nazwał ją Królową Polski:
A czemu mnie Królową Polski nie zowiesz? Ja to królestwo wielce umiłowałam i wielkie rzeczy dlań zamierzam, ponieważ osobliwą miłością ku Mnie pałają jego synowie.Następnie przebywającemu w Krakowie w katedrze na Wawelu, 8 maja 1610 Matka Boża objawiła mu się powtórnie. Podczas uroczystej Mszy św. przy grobie św. Wojciecha, składając mu podziękowania za to, że tak dobrze się opiekował św. Stanisławem Kostką i modląc się za pomyślność Królestwa Polskiego, wpadł w ekstazę, podczas której ujrzał Maryję w królewskim, olśniewającym majestacie, jakiego jeszcze nigdy nie oglądał. Bogarodzica powiedziała mu:
Wiadomość o tym objawieniu rozpoczęło szerzenie kultu Królowej Polski Wniebowziętej. Trzecie takie objawienie miało miejsce 15 sierpnia 1617 w Neapolu. Po uroczystości w święto Wniebowzięcia, zakonnik jak zwykle patrzył na piękną Zatokę Neapolitańską, w której skrywały się promienie słoneczne. Modlił się, pragnąc ciągle oddawać jeszcze większą cześć Maryi. Z gorejącego obłoku, który pojawił się na niebie, wyłoniła się piękna postać Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus na rękach. U jej stóp klęczał cudny młodzian w aureoli. Matka Boża zwróciła się do zakonnika tymi słowami:
W 1635 r. kanclerz wielki litewski Albrecht Stanisław Radziwiłł z Nieświeża ogłosił światu, że Matka Boża według objawień jednego jezuity pragnie zostać Królową Polski. W książce pt.: „Dyskurs nabożny z kilku słów wzięty o wysławianiu Najświętszej Panny Bogurodzicy Mariey.” na 250 str. powołuje się na osobistą znajomość z o. Juliuszem Mancinellim i potwierdza, że właśnie jemu Maryja kazała nazywać się Królową Polski. W tym starodruku nawiązuje do objawień w Neapolu dn. 14 VIII-1608 i 15 VIII 1617 we Wniebowzięcie NMP, oraz w Krakowie 8-V- 1610 r. a dotyczących Polski. Wtedy dosłownie została nazwana: „KRÓLOWA POLSKI WNIEBOWZIĘTA”.
Za rządów króla Jana Kazimierza (1648-1668) Polska przeżywała tragiczne chwile. Była rozbita i skłócona wewnętrznie. Magnaci doszli do takich majątków i wpływów, że sobie nic nie robili z króla. Szlachta zaś związała królowi w czasie wielkiej elekcji ręce tylu ograniczeniami na swoją korzyść, że faktycznie król nie mógł niczego przeprowadzić bez ich zgody. Objawy anarchii jako skutek "złotej wolności" groziły katastrofą. Rozbita także była Polska wówczas politycznie. Nieustanne wojny: z Rosją, z Turcją i z Kozakami, z którymi sprzymierzyli się Tatarzy, wreszcie ze Szwecją osłabiły i wykrwawiły zupełnie Polskę. Na domiar złego stary system prowadzenia wojny przez pospolite ruszenie był przyczyną wielu klęsk. W takich to okolicznościach doszło do nowej wojny ze Szwecją, która dysponowała nowoczesną, doskonale wyposażoną armią. Dogodną okazję dla wroga stworzył Hieronim Radziejowski, który obrażony na króla sam udał się do króla, Karola X Gustawa, i przedstawił mu stan rozkładu politycznego Polski. Oddanie bez wystrzału całej Wielkopolski przez wojewodę Krzysztofa Opalińskiego dnia 25 lipca 1655 roku pod Ujściem otwarło Szwedom drogę do Warszawy (wrzesień) i Krakowa (październik). Tego samego miesiąca Janusz Radziwiłł, wojewoda i naczelny dowódca wojsk litewskich, oddał podobnie bez wystrzału Szwedom całą Litwę. Wojska małopolskie po klęsce pod Żarnowcem i Wojniczem przeszły również na stronę wroga (październik). Jan Kazimierz uchodzi na Śląsk i uniwersałem, wydanym w Opolu, wezwał naród do oporu (20 XI 1655).
Pozostało jednak jedno miejsce nigdy przez Szwedów niezdobyte. Wiedzieli o tym Szwedzi i łakomi na "ogromne bogactwa", nagromadzone w klasztorze ojców Paulinów w Częstochowie na "Jasnej Górze" postanowili je zagrabić. Dnia 19 listopada 1655 roku zjawił się pod murami klasztoru generał Burhard Müller, mając pod swoim dowództwem oddział kilku tysięcy żołnierzy i armaty do wyburzenia murów. W klasztorze było 70 zakonników i 160 żołnierzy załogi. Generał żądał od przeora klasztoru, o. Augustyna Kordeckiego, bezwzględnej i natychmiastowej kapitulacji, grożąc, że w przeciwnym wypadku "kurnik" ten w powietrze wysadzi. A jednak obrona bohaterska klasztoru na oczach całego narodu trwała długich 6 tygodni. Jak wyspa na pełnym morzu klasztor stał, jak zaczarowany: niezburzony i niezdobyty. Dnia 27 grudnia generał Müller musiał od oblężenia odstąpić w obawie, aby nie być okrążonym. W tym samym bowiem czasie ruszyło chłopstwo i została zawarta konfederacja w Tyszowcach przez hetmanów koronnych: Mikołaja Potockiego i Stanisława Lanckorońskiego, którzy odstąpili od Szwedów (29 XII). Z wolna powstanie objęło całą południową Polskę, wróg musiał wycofywać się do miast.
Obrona Jasnej Góry jakby nowe siły wlała w sparaliżowany organizm narodu. Uwierzono w zwycięstwo. Na wiosnę 1655 roku całe południe Polski było już wolne od wroga. Król Jan Kazimierz wrócił do kraju. Dnia l kwietnia 1656 roku przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej we Lwowie nuncjusz papieski. Piotr Vidoni, celebrował uroczyście Mszę świętą. Na Podniesienie król zszedł z tronu, złożył berło i koronę, i padł na kolana przed wielkim ołtarzem. Zaczynając od słów: "Wielka Boga - Człowieka Matko, Najświętsza Dziewico" ogłosił Matkę Bożą za szczególną Patronkę Królestwa Polskiego. Przyrzekł szerzyć Jej cześć, ślubował wystarać się u Stolicy Apostolskiej pozwolenie na obchodzenie Jej święta jako Królowej Korony Polskiej, zająć się losem ciemiężonych pańszczyzną chłopów i zaprowadzić w kraju sprawiedliwość społeczną. Po Mszy świętej, w czasie której król przyjął również Komunię świętą z rąk nuncjusza papieskiego, przy wystawionym Najświętszym Sakramencie odśpiewano Litanię do Najświętszej Maryi Panny, a przedstawiciel papieża odśpiewał trzykroć, entuzjastycznie powtórzone przez wszystkich obecnych nowe wezwanie: "Królowo Korony Polskiej, módl się za nami".
Choć ślubowanie Jana Kazimierza odbyło się przed obrazem Matki Bożej Łaskawej we Lwowie, to jednak szybko przyjęło się przekonanie, że najlepszym typem obrazu Królowej Polski jest obraz Pani Częstochowskiej. Koronacja obrazu papieskimi koronami 8 września 1717 roku ugruntowała przekonanie o królewskości Maryi. Niestety naród ślubów nie wypełnił, dalej szerzyła się anarchia i prywata i rozbiory, przed którymi udało się ocalić w XVII w., przyszły sto lat później.
Szczególnego znaczenia nabierała Jasna Góra w czasach trudnych, a więc w okresie rozbiorów, czy wojen. Zapis umieszczony w konstytucji sejmowej z 1764 roku wydaje się być wciąż aktualny: Rzeczpospolita jest do swej Najświętszej Królowej Maryi Panny w częstochowskim obrazie cudami słynącej nabożna i Jej protekcji w potrzebach doznająca. Dlatego w podziękowaniu za opiekę, a szczególnie za dar odzyskanej wolności po latach zaborów, w 1924 roku papież Pius XI na prośbę narodu polskiego, zezwolił ustanowić osobne święto Matki Bożej Królowej Polski. Święto obchodzone jest 3 maja dla upamiętnienia uchwalenia historycznej Konstytucji 3 Maja.
Kiedy w roku 1945 Polska uzyskała uwolnienie od jarzma hitlerowskiego. Episkopat Polski, pod przewodnictwem kardynała Augusta Hlonda, na Jasnej Górze odnowił akt poświęcenia się i oddania Bożej Matce. Ponowił też złożone przez króla Jana Kazimierza śluby. W uroczystości tej brała udział milionowa rzesza wiernych.
Po drugiej wojnie światowej Jasna Góra jeszcze dobitniej pełniła rolę duchowej stolicy Polski. Jednak kolejne lata nie sprzyjały rozwojowi myśli i kultury religijnej. Wiara w oczach komunistów była czymś złym. Owszem, bo walczyła ze złem. Nawet duchowni byli prześladowani, w tym Prymas, kardynał Stefan Wyszyński. W czasie uroczystej "Wielkiej Nowenny", na apel prymasa Polski, kardynała Stefana Wyszyńskiego, cała Polska ponownie oddała się pod opiekę Najświętszej Maryi Wspomożycielki. 26 sierpnia 1956 roku Episkopat Polski dokonał aktu odnowienia ślubów jasnogórskich, które przed trzystu laty złożył król Jan Kazimierz. Prymas Polski był wtedy w więzieniu. Symbolizował go pusty tron i wiązanka biało-czerwonych kwiatów. Po sumie pontyfikalnej odczytano przez prymasa ułożony akt odnowienia ślubów narodu. W 1962 r. Jan XXIII ogłosił Maryję Królową Polski główną patronką kraju i niebieską Opiekunką naszego narodu.